Autor: PAP/AT •30 wrz 2020 7:14 Skomentuj Przewóz osób ma się odbywać tylko z licencją taksówkową. Pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją. Jest ryzyko, że na kurs poczekamy dłużej i zapłacimy więcej. Zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją (fot. shutterstock) Jak pisze "Rzeczpospolita", od czwartku (1 października) - zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją, nieważne czy klient zamówi przejazd przez aplikację w Uberze lub Bolcie, czy złapie taksówkę na postoju. Dodano, że zapowiadane od dawna zmiany spowodowały, że z rynku wypadło wielu kierowców, którzy dorabiali sobie, jeżdżąc z aplikacją. O licencjonowanych batalię musieli stoczyć liderzy branży: Uber, Bolt, iTaxi i FreeNow oraz tradycyjne korporacje. Eksperci ostrzegają, że z powodu deficytu kierowców może wydłużyć się czas oczekiwania na zamawiany Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Czytaj też: Uber udostępnia dane kierowców i pasażerów, żeby śledzić zakażenia COVID-19 "Rz" pisze, że w niektórych przypadkach cennik usług wzrośnie więc nawet o ponad 50 proc. Ale platformy pośredniczące w przewozach będą miały jeszcze inny kłopot z nowymi regulacjami. "Przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar" - czytamy. Jak podano, kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry. Według gazety przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar. Kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry - czytamy. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
- Rower nie może utrudniać przejścia - Nie powinien narażać na szkodę innych pasażerów (np. na ubrudzenie) - Nie może też zasłaniać widoczności kierowcy. Dodatkowo, aby przewozić rower w tramwajach i autobusach, trzeba mieć bilet ulgowy (1,50 zł). W środku pasażer powinien też odpowiednio zabezpieczyć rower. W pierwszej części rozmawialiśmy o codziennych zmaganiach kierowcy autobusu. Zakończyliśmy ją pytaniem, jak kierowca radzi sobie, jeśli jedzie pierwszy raz na danej linii i niezbyt dobrze zna trasę. MJN: Jakie zachowanie pasażerów najbardziej Ci przeszkadza? Paweł Czyżniewski, kierowca MZA, autor bloga „BUS Dziennik”: Moim zdaniem największym problemem jest nie to, że ludzie czegoś nie wiedzą, a to, że nie chcą się dowiedzieć. Zdaję sobie sprawę, że czasem kierowcy nie odnoszą się do pasażerów właściwie, jest mi za nich wstyd. Ja jestem gotów wytłumaczyć, dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej, dlaczego jeszcze nie odjeżdżam z przystanku, ale ludzie często nie chcą tego słyszeć. Mają wyuczoną formułkę, że kierowca to jest buc i cham, wiedzą swoje. Trudno, próbowałem. Wpisuję taką sytuację w kartę, żeby być przygotowanym, jeśli przyjdzie skarga. Często słyszy się, że ktoś dobiega do autobusu, a kierowca zamyka drzwi tuż przed nosem. Jak mógłbyś się do tego odnieść? Przyczyn może być wiele. Zacznijmy od podstawowej zasady: to pasażer powinien czekać na autobus, a nie autobus na pasażera. Na dobiegającego pasażera zresztą czeka nie tylko kierowca, ale wszyscy ci, którzy już są w środku. Zaczekanie na biegnącą osobę jest przejawem dobrej woli kierowcy, a nie obowiązkiem. Po zamknięciu drzwi kierowca często nie patrzy już w prawe lusterko i nie szuka dobiegających; patrzy w lewe, żeby włączyć się do ruchu. Kiedy inny pojazd go przepuszcza, musi z tego skorzystać. Nie lubię wyolbrzymiania typu „kierowca śmiał mi się w twarz”. Pasażer nie wie, co widzi kierowca, to jest zupełnie inna perspektywa. Na przykład jeśli dobiega nie z przodu czy z tyłu, a z prawej strony, to zauważamy go dopiero w ostatniej chwili – czasem kiedy drzwi się już zamykają. Nie rozumiem też, dlaczego ludzie wskakują w zamykające się drzwi i później mają pretensje, że zostali przytrzaśnięci. Powinni zaczekać, dać sygnał kierowcy i w 99% przypadków kierowca otworzy drzwi. Nie wszystkie autobusy mają funkcję wyłączania zamykania drzwi. Jest też problem ze wspominaną widocznością ostatnich drzwi w przegubowcach. Powodem może być też opóźnienie pojazdu. Ja akurat uważam, że jesteśmy dla ludzi i rozkład nie jest najważniejszy. Ale jest też poniekąd słuszny argument, że zaraz będzie następny autobus, jesteśmy już spóźnieni, dlaczego mamy czekać jeszcze na kogoś. Wydaje się, że otwarcie drzwi to tylko kilka sekund. Jednak przez te kilka sekund możemy stracić światła, a to już 2 minuty. Na Kasprzaka, przy Szpitalu Wolskim, jest taki odcinek, gdzie jeśli wymiana pasażerska pójdzie sprawnie, zdążę przejechać na zielonym. Jeżeli poczekam kilka sekund, autobus postoi 2 minuty na czerwonym. Na następny przystanek się spóźnię, więc będzie na nim więcej pasażerów. Stracę następne światła, wymiana będzie trwać jeszcze dłużej, do tego mój autobus jest coraz cięższy, wolniej rusza. Wtedy może dogonić mnie kolejny, pusty autobus – tak się tworzą „stada”. Każdy ma swój styl jazdy – jeden jedzie szybciej, inny wolniej. To już wystarczy, żeby autobusy się doganiały. Jak później to jest rozładowywane? Na większych pętlach są takie budyneczki zaklejone napisem „pomieszczenie służbowe” – to jest ekspedycja. Dyspozytornia jest na zajezdni, ekspedycja jest na mieście. Na ekspedycji jest pomieszczenie socjalne, gdzie możemy skorzystać z toalety, napić herbaty. Oprócz tego jest to miejsce pracy ekspedytora. Jeżeli nic się nie dzieje na mieście, jeździmy na czas, to meldujemy się tylko po pieczątkę. Jeżeli zaczynamy drugą zmianę, a te zwykle zaczynamy na mieście, często jesteśmy sprawdzani na trzeźwość. Choć coraz więcej autobusów posiada alkomaty, więc to nie jest konieczne. Ekspedytor czuwa nad tym, żeby odjazdy z pętli były o godzinach rozkładowych. Na przykład jeżeli przyjadę na pętle bardzo mocno opóźniony, to idę do ekspedytora, zgłaszam to. On wprowadza tak zwane sterowanie bezpośrednie. To znaczy, że od tej pory odjeżdżamy nie według rozkładu, tylko według poleceń ekspedytora. Najczęściej po prostu jesteśmy kolejnym kursem rozkładowym. Dużo też zależy od sytuacji, bo ekspedytor zawsze stara się patrzeć na sytuację. Jeżeli są jakieś ekstremalne sytuacje, że na przykład zjeżdża się po 6 autobusów i jest śnieżyca, albo są duże korki, albo jakiś autobus jest opóźniony godzinę, to może ekspedytor zarządzić tak zwany przejazd techniczno-rozkładowy, nas „skracają”. To znaczy, że nakaże „przebrać się” w przejazd techniczny i jedziemy na przykład na drugi kraniec, i tam zaczynamy o czasie, albo na jakieś miejsce na trasie, skąd się włączamy. I jak się zjeżdża tych 6 autobusów, to ekspedytor mówi na przykład: „Ty jedziesz na drugi kraniec, tam się włączysz. Ty się włączysz stąd, a Ty zabierzesz tych pasażerów”. To musi być oczywiście udokumentowane, to jest stos papierów i w kajecie też musimy mieć dokładną adnotację. To są te kartki, które są po lewej stronie od kierowcy? Tak, to jest karta drogowa, gdzie mamy między innymi rozkład jazdy. Na tej karcie przy każdym wjechaniu na pętle wpisujemy, ile jesteśmy spóźnieni. Czasami dodajemy z jakiego powodu – różne sytuacje w trasie jakie się zdarzyły. Też jest tak, że jeżeli popełnimy jakieś uchybienie, na przykład odjedziemy przed czasem z jakiegoś przystanku, to możemy przykładowo wpisać, że śpieszyło nam się do toalety, dlatego przyjechaliśmy przed czasem i wtedy za to nie będziemy ukarani. Raz miałem taką sytuację, że czekałem na to, aż na którymś przystanku pojawi się straż miejska, żeby zgarnąć z autobusu jedną dość nachalną osobę. Jako że sytuacja się zaogniała, postanowiłem, że przyspieszę, by szybciej dojechać do tego patrolu. I wpisałem w karcie, że odjechałem 5 minut przed czasem ze względu na tę sytuację. Ile mniej więcej czasu pracy zajmuje Tobie taka papierologia? Niewiele, ale to jest niezwykle ważne. Na przykład musimy wpisać też licznik. Potem przy tankowaniu trzeba też przepisać do komputera. To nie jest dużo, no ale jednak jest. Musimy co przerwę też wpisać tam coś. W kontekście autobusów pojawia się słowo „brygada”, czym ona właściwie jest? Jest to autobus wraz z kierowcą, ewentualnie autobus z 2-3 kierowcami, którzy danego dnia jeżdżą tym samym autobusem. Na przykład pojutrze będę jeździł konkretnym autobusem, według przypisanego rozkładu, na linii 172. Dzięki numerowi brygady można dowiedzieć się, który pojazd podjedzie na dany przystanek o danej godzinie. Zawiera on również informację, czy kierowca danego dnia jeździ tylko w godzinach szczytu (pierwsza cyfra – 0), czy przez cały dzień. Jeśli numer brygady zaczyna się od litery „D”, kurs jest nieuwzględniony w rozkładzie i jest to np. wzmocnienie linii. Wracając do sytuacji nietypowych… Jakie się zdarzają takie sytuacje nietypowe? Wywołałem kiedyś alarm bombowy z powodu różowego plecaczka. [śmiech] Przyjechałem na pętlę na Wilanów linią 116. Z tyłu na siedzeniu plecaczek różowy szkolny leży. Nie wiem, co to jest, więc jedyne co mi przychodzi do głowy, to zgłaszam na centralę taką sytuację. Centrala w takich sytuacjach polega na kierowcy. Uznałem, że nie będę ryzykował dalszej jazdy z tym. Polecono mi więc odstawić autobus w bezpieczne miejsce z dala od ludzi, otworzyć wszystkie drzwi i odsunąć się na bezpieczną odległość. Zanim jednak przyjechała ekipa, otrzymałem telefon, że zgłosiła się matka dziecka, które zostawiło plecak. Taka jest procedura w sytuacji porzuconego bagażu? Co jest właśnie z zagubionymi rzeczami? Dużo zależy od stopnia zagrożenia. Centrala wysyła odpowiednie służby w zależności od, tego jak kierowca to opisuje. Jeżeli kierowca odmawia jazdy to wiadomo, że to jest coś poważnego. Czasami jest niebezpieczna sytuacja, ale ona za chwilę się kończy już i autobus może dalej jechać. Ale ja w międzyczasie zgłosiłem to, więc na pętli czeka na mnie instruktor, który musi spisać wszystkie dane. Tak samo jest z awariami i kolizjami. Kiedyś miałem sytuację z osobówką, która uciekła z miejsca zdarzenia. Gdyby została, czekalibyśmy na służby, najczęściej na nadzór ruchu, ale skoro uciekła, to ruszyłem autobusem dalej, bo ważny jest też rozkład. Jeżeli sprawca uciekł, to nie mam po co stać tam. I dopiero po przyjeździe na pętlę podszedł instruktor i spisał wszystkie dane. Jeżeli chodzi o rzeczy zagubione to generalnie jest tak, że mamy na każdej zajezdni miejsce, gdzie możemy rzeczy znalezione w autobusie oddać. Jeśli nikt się po nie nie zgłosi, to po paru dniach są one odsyłane do Biura Rzeczy Znalezionych MZA przy ulicy Włościańskiej. I tam są dalej trzymane. Czyli pasażer przez te kilka dni powinien zgłosić się do zajezdni. Tylko musi wiedzieć do jakiej zajezdni ten autobus zjechał. Ale po paru dniach to jest w jednym miejscu w Biurze Rzeczy Znalezionych MZA. Natomiast staram się, jeśli znajdę jakąś zgubę, korzystając z tego, że moja strona jest trochę popularna, znaleźć tę osobę i umówić się na przejęcie. Wiem, że jak autobus zjedzie do zajezdni, to może być ciężko z odbiorem… Zdarzało się tak, że taka osoba jeszcze tego samego dnia odebrała. Mój były zmiennik na przykład miał taką sytuację, że kończył pracę i ktoś zostawił portfel. Tam były wszystkie dane, adresy. Zobaczył, że to jest akurat po drodze, gdzie będzie wracał, i stwierdził, że weźmie portfel i odniesie po prostu. A sytuacje niebezpieczne… Miałeś jakieś? Mam wrażenie, że też wśród pasażerów panuje brak wiedzy co robić, problemem jest też obojętność. Ludzie często myślą, że kierowca wyjdzie, stanie w obronie i że to jest jego obowiązek, bo on jest szefem. A tak naprawdę to kierowca (i wszystkie przepisy BHP o tym mówią) pierwsze, co powinien zrobić, to zadbać o własne bezpieczeństwo. I to we wszelkich zawodach działa – dobry ratownik to żywy ratownik. Dlatego przede wszystkim musimy zadbać o to, żebyśmy sami byli bezpieczni. Mamy połączenie z centralą, zawsze możemy po kryjomu zgłosić zdarzenie. Natomiast najgorsze to wyjście do agresora, bo wtedy sami możemy być zaatakowani. A przecież jesteśmy bezbronni tak naprawdę – nie jesteśmy szkoleni pod tym kątem. Nasza broń to jest właśnie ta zamknięta kabina i możliwość wezwania centrali lub policji i straży miejskiej. Pasażer też może wezwać pogotowie, policję, bo kierowca często jest zajęty prowadzeniem autobusu. A Ty miałeś kiedyś taką niebezpieczną sytuację? Ile razy wzywałeś policję albo straż miejską? Policji nie wzywałem, ale straż miejską już wiele razy. Aczkolwiek najczęściej to były jakieś drobne wezwania, na przykład do bezdomnego. W ogóle my też nie możemy dotknąć takiej osoby, możemy rozkazać wyjść. Ja na przykład stosuję taką metodę, że wychodzę z autobusu i pukam przez okno, wtedy często się budzą takie osoby. Ale my na przykład nie mamy takich możliwości co straż miejska, która przyjedzie i może wyprowadzić delikwenta. Ty nie możesz wyrzucić kogoś kto hałasuje, przeszkadza innym, jest niebezpieczny? Ja mogę mu wydać polecenie i on według regulaminu powinien się zastosować. Niedostosowanie też skutkuje karą. Natomiast jak powie, że się nie zastosuje, to mogę wezwać służby, zatrzymać autobus i tyle. Nie mogę stosować środków przymusu. Jest też taka taktyka, że kierowca prosi o opuszczenie i zapowiada, że nie jedzie dalej. Wtedy już reszta pasażerów wywiera presję na taką osobę. Tak i to jest też dobry sposób. Często już nawet samo wyłączenie silnika powoduje, że osoby, które gdzieś tam siedzą w słuchawkach i patrzą w okno, nagle zainteresują się co jest grane. A bezdomni w autobusie? Wszystko zależy od stanu tego bezdomnego – jeśli on wejdzie, śpi sobie i nikomu nie przeszkadza, to pozwalam mu jeździć. Ale często z kabiny nie widzę bezdomnego. Dla mnie sygnałem jest dopiero, jak ktoś to zgłosi, że ta osoba przeszkadza. Choćby jeden pasażer. I wtedy wychodzę i go wypraszam. Jeśli zaś sytuacja jest zła – bezdomny się przewrócił czy leje się krew, to wzywam karetkę albo straż miejską, która zgarnia go z któregoś przystanku. (Koniec części drugiej. Wypatrujcie trzeciej części, z której dowiecie się między innymi, czy kierowcy zdarza się klaskać.)Kwestię przewożenia dzieci w fotelikach reguluje kodeks drogowy. Wynika z niego, że w fotelikach muszą być przewożone dzieci, które nie mają 150 cm wzrostu. To jedyne kryterium – wiek dziecka nie ma znaczenia. Jeżeli twoje dziecko ma mniej niż 150 cm wzrostu, możesz je przewozić na przednim siedzeniu, ale tylko w foteliku.Cookies: Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Informacja o Twoich danych: Drogi Użytkowniku, 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako „RODO”). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Kto jest administratorem Twoich danych osobowych? Administratorem Twoich danych osobowych jest BIURO USŁUG TURYSTYCZNYCH "ŻAK TOURIST" sp. z ul. Turystyczna 16, 16-300 Warszawa, NIP:846-139-38-81 (dalej: BIURO USŁUG TURYSTYCZNYCH "ŻAK TOURIST" ). Jesteśmy Przewoźnikiem wykonującym krajowe przewozy autobusowe. Pozyskaliśmy Twoje dane osobowe od Ciebie, podczas korzystania przez Ciebie z usług BIURO USŁUG TURYSTYCZNYCH "ŻAK TOURIST" wymienionych powyżej. Co to są dane osobowe oraz jakie dane przetwarzamy? Dane osobowe to każda informacja dotyczącą osoby fizycznej pozwalającą na określenie w sposób pośredni lub bezpośredni tożsamość tej osoby. Dane te są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie ze stron internetowych, serwisów sprzedażowych w tym zapisywanych w plikach cookies oraz w podpisanych umowach . Przetwarzanie danych osobowych to operacje wykonywane na danych osobowych, a zwłaszcza zbieranie, utrwalanie, przechowywanie, opracowywanie, zmienianie, udostępnianie i usuwanie danych. Przetwarzamy następujące dane osobowe: imię, nazwisko, adres email, adres IP, numer telefonu oraz dane osobowe uprawniające do korzystania z ulg handlowych i ustawowych. Dlaczego pozyskujemy i przetwarzamy dane? Twoje dane osobowe zostały pozyskane w związku z zawarciem umowy/lub wypełnionym formularzem/ jak i w trakcie wykonania umowy, będą przetwarzane w następujących celach: realizacji usług przewozowych prowadzenia działań marketingowych, na których przetwarzanie mamy Twoją zgodę zmian, zwrotów i operacji dodatkowych dotyczących zakupionych biletów procesów reklamacji i innych usług (np: wynajem autokarów) Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych? Każde przetwarzanie Twoich danych musi być oparte na właściwej, zgodnej z obowiązującymi przepisami, podstawie prawnej. BIURO USŁUG TURYSTYCZNYCH "ŻAK TOURIST"przetwarza Twoje dane osobowe na podstawie art. 6 ust. 1 pkt. b), c) lub f) w celu umożliwienia nam realizacji umowy, którą z nami Zawarłeś lub do realizacji czynności, które nam Zleciłeś przed zawarciem Umowy, w szczególności: umożliwienia nam weryfikacji, że nabyłeś bilet na przewóz realizowany przez nas lub zarezerwowałeś u nas miejsce noclegowe; umożliwienia nam weryfikacji, że przysługują Ci ulgi na których opiera się wybrana przez Ciebie opcja zakupu biletu; umożliwienia nam poinformowania Cię o opóźnieniach oraz zdarzeniach dotyczących przewozu; umożliwienia nam wystawienia Tobie dokumentów księgowych; umożliwienia nam rozpoznania Twojej reklamacji na świadczone przez nas usługi. Dodatkowo podstawą prawną jest niezbędność do wypełnienia obowiązku prawnego ciążącego na administratorze oraz niezbędność do celów wynikających z prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez administratora np. takich jak udzielenie odpowiedzi na Twoje pisma i wnioski. W przypadku wątpliwości co do prawidłowości przetwarzania Twoich danych osobowych, masz prawo wniesienia skargi na przetwarzanie danych do organu nadzorczego. Okres przetwarzania Twoich danych osobowych jest uzależniony od celu w jakim dane są przetwarzane jednakże zapewniamy Cię, że nie przetwarzamy Twoich danych przez okres dłuższy niż jest to potrzebne do realizacji celów przetwarzania. Komu możemy przekazać dane? Twoje dane mogą być przekazane podmiotom przetwarzającym dane w związku ze zleconymi przez nas usługami, do Przewoźników, którzy będą realizować usługi przewozowe oraz podmiotom lub organom uprawnionym na podstawie przepisów prawa. Zapewniamy, że dokładamy wszelkich starań, aby podmioty z nami współpracujące w sposób rzetelny i zgodny z prawem chroniły Twoje dane osobowe, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Jakie Masz prawa w stosunku do swoich danych? Masz prawo do żądania dostępu do danych, sprostowania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Jeśli oparliśmy przetwarzanie danych osobowych o Twoją zgodę - Masz także prawo do cofnięcia wyrażonej zgody na przetwarzanie danych osobowych w dowolnym momencie. Wycofanie zgody nie ma wpływu na zgodność z prawem przetwarzania Twoich danych, którego dokonano na podstawie udzielonej zgody przed jej cofnięciem. Zgoda jest niezależna od czasu w jakim Korzystasz z usług, obowiązuje do jej odwołania. Udzielenie zgody oznacza możliwość otrzymywania dostosowanych do Ciebie potrzeb informacji marketingowych i ofert dotyczących produktów i świadczonych usług na podany adres e-mail lub numer telefonu, jak również uprawnia do kontaktów telefonicznych. Formularz zgody: W związku z powyższym, zgadzam się na przetwarzanie w celach marketingowych oraz celach analitycznych, moich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przeze mnie ze strony internetowej, w tym zapisywanych w plikach cookies, również po rozpoczęciu obowiązywania RODO (czyli po 25 maja 2018 roku). Podanie danych jest warunkiem zawarcia umowy, bez ich podania umowa nie może zostać zawarta. Wyrażenie tej zgody jest dobrowolne i można ją wycofać w dowolnym momencie z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.
– Anna Węgrzyn, redaktor naczelna Robercie, chcesz zmieniać nasze miasto, chcesz, żeby ludzie się uśmiechali. Dlaczego to robisz? Bo ktoś powinien to robić. Poczułem w sobie takie powołanie. Mam jakie takie poczucie humoru i staram się zarażać ludzi uśmiechem tam, gdzie mogę – czyli w swojej pracy, w autobusie. Zawsze tak było? Zawsze się wygłupiałem. Nawet ludzie, którzy spotykają mnie po 30 latach, mówią, że nic się pod tym względem nie zmieniłem. Staram się brać życie na wesoło. Branie życia na wesoło pomaga na co dzień? Tak. Każdy z nas ma jakieś problemy, to co robię dla mnie też jest rodzajem terapii – pomagam sam sobie i przy okazji pomagam ludziom na chwilę zapomnieć o swoich problemach, o troskach, o stresie… Mogą odreagować, uśmiechnąć się, poczuć się swobodnie. W Warszawie jesteś chyba jedynym kierowcą, który znalazł odwagę, aby wyjść do pasażerów i pokazać swój zawód z zupełnie innej strony. Znalazłam jeszcze jednego pana w Gdańsku – szkoda, że jest Was tylko dwóch. Podobno już nie działa, miał odwagę krótko coś tam mówić przez mikrofon – bo mówienie do ludzi to już jest odwaga. Kilka osób zwróciło się już do mnie z podziękowaniami, że mam odwagę cywilną, żeby w ogóle coś takiego robić. Może jakbym stanął przodem do moich pasażerów, to bym się stresował i tak nie potrafił, ale kiedy prowadzę, jestem odwrócony tyłem i czuję się po prostu tak, jakbym prowadził monolog. Co jakiś czas tylko zerkam w lusterko, patrzę na reakcje, sprawdzam czy trafiam na podatny grunt. Kiedy widzę, że ludzie się uśmiechają, to jeszcze bardziej się rozkręcam, a jak robią smutne miny i patrzą wilkiem, to tracę skrzydła i sam się denerwuję. Starasz się mówić do pasażerów przez cały dzień i do każdego zwracasz się personalnie. Reagujesz na to, co dzieje się w danym momencie. Staram się, żeby każdego powitać, pożegnać, coś opowiedzieć, zwracać uwagę na charakterystyczne cechy. Czy reakcje pasażerów różnią się w zależności od ich wieku? Tak. Młodzi reagują bardziej spontanicznie – częściej się uśmiechają, chyba bardziej im się to podoba. Z kolei kiedy namawiam ludzi, żeby się integrowali, to właśnie starsze osoby wykazują się większą inicjatywą – zaczynają między sobą rozmawiać, komentować… Dzięki temu już uczą się otwartości, przestają patrzeć na siebie wilkiem albo wyglądać pustym wzrokiem przez brudne okno. Pod tym względem starszym jest łatwiej niż młodzieży, trudniej namówić np. jakiegoś chłopaka, żeby zagadał do dziewczyny. Ale jeśli zainicjujesz takie rozmowy i ktoś się odważy, możesz stać się ojcem chrzestnym jakiegoś związku (śmiech). Parę razy już mi się zdarzyło, że kiedy jacyś państwo wychodzili na jednym przystanku, zachęcałem ich, żeby pan odprowadził panią. Kiedy ich obserwowałem po wyjściu, nieraz szli razem w jednym kierunku. To już jest coś. Ludzie uczą się odwagi, uśmiechu. Jesteśmy takim biednym, sfrustrowanym i zadufanym w sobie społeczeństwem, trudniej nam brać wszystko na naturalnym luzie, tak jak chociażby na Zachodzie. Jak myślisz, z czego to wynika? Z naszej historii, kultury, sytuacji w kraju. Co innego, kiedy pokażę lizaka z napisem „uśmiechnij się” komuś, kto siedzi w Mercedesie i ma pracę, a co innego zrobić to samo w autobusie, w którym większość pasażerów to emeryci z nędznymi emeryturami albo studenci bez pieniędzy, czy ludzie bez pracy. Im jest trudniej się uśmiechać. A czy spotykasz takich kierowców w Mercedesach, którzy mimo wszystko się nie uśmiechają? Nie, zdarzył mi się tylko jeden taki przypadek. Pokazałem temu kierowcy napisy „Uśmiechnij się”, „Wrzuć na luz”, a on zadzwonił do firmy, że kierowca-wariat pokazuje mu jakieś lizaki. Najczęściej jednak wszyscy się śmieją, machają, to też im pomaga. Zaobserwowałem, że często pary wspólnie podróżujące samochodem w ogóle się do siebie nie odzywają – milczą, bo nie mają o czym rozmawiać, są zajęci życiem, sobą… I nagle ja pokazuję się z tym lizakiem, jedna osoba zauważa, pokazuje drugiej – tworzy się między nimi luźna atmosfera, zaczynają rozmawiać, wspólnie komentować i dzięki temu ta ściana milczenia chociaż na chwilę się przełamuje. Pasażerowie autobusu też później wracają do domów, są pod wrażeniem, bo pierwszy raz jechali takim dziwnym autobusem i opowiadają o tym w domu, przy obiedzie – dzięki temu przynajmniej mają o czym rozmawiać. Biorę pod uwagę ten aspekt psychologiczny – to też pomaga. Jak myślisz, co powoduje, że coraz trudniej jest nam ze sobą rozmawiać, nawet w tak bliskich sytuacjach, jakie opisywałeś? Życie bardzo się zmieniło. Miasto to dżungla, człowiek człowiekowi stał się wilkiem. Pędzimy za pieniędzmi, po to by w ogóle przeżyć, żyć na poziomie. Każdy stoi przed wyborem: „mieć czy być?” i najczęściej wybieramy „mieć”. Zatraciliśmy się w pogoni za materialnymi dobrami, a przez to tracimy własne człowieczeństwo. To jest znamienne dla naszych czasów, nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie – może u nas to się trochę inaczej objawia, bo zachłysnęliśmy się wolnością i kapitalizmem, staliśmy się społeczeństwem konsumpcyjnym. Sam często stałem przed takim dylematem: zrobić sobie wolne i zostać w domu z dziećmi czy iść dorobić w dodatkowej pracy? Mieć czy być? Każdy z nas powinien spędzać z bliskimi jak najwięcej czasu, niestety często jesteśmy zmuszeni, by w wolnym czasie iść do dodatkowej pracy. Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś o tym, żeby zacząć zwracać uwagę na pasażerów, rozmawiać z nimi, a nie tylko ich wozić? Po miesiącu pracy zobaczyłem, że w kabinie jest mikrofon, z którego mogę skorzystać. Zacząłem zagadywać: dzień dobry Pani/Panu, witam na pokładzie… Tak to się pomału zaczęło rozkręcać, stopniowo wymyślałem coraz więcej tekstów. To pokazuje, że każdy z nas może ze zwykłej pracy zrobić niezwykłą. Myślę, że tak, zwłaszcza jeśli pracuje z innymi ludźmi. Wszyscy przecież żyjemy na tej samej planecie. Chciałbym, żeby każdy był uśmiechnięty i życzliwy na własnym podwórku, a wszystkim nam żyłoby się lepiej. Czy to w biurze, czy w fabryce, wszędzie mamy kontakt z ludźmi, warto więc starać się być życzliwym i uśmiechniętym, a nie sfrustrowanym. Warto być dla drugiego człowieka człowiekiem, a nie tylko rywalizować. Gdyby każdy w swoim miejscu pracy był normalnym człowiekiem, to i w kraju, i na całym świecie wszystkim żyłoby się dużo lepiej. Niestety, to bardzo trudne. Skąd czerpiesz motywację do tego, żeby codziennie przez kilka godzin aktywować ludzi? Sam nie wiem, może z obserwacji, co daję innym. Mocno się w tym spalam, wracam z pracy wypruty z energii, ale wiem, że robię coś fajnego – dla ludzi, dla miasta i przy okazji dla siebie. To jest też moja terapia na zranioną duszę… (śmiech). Każdy ma jakieś problemy, ja odpoczywam od swoich w pracy. Staram się wtedy dać z siebie wszystko, rozweselić ludzi i przekazać tę pozytywną energię dalej. Rozumiem, że nie przeszkadza Ci to w prowadzeniu autobusu… (śmiech)? Nie, mam podzielną uwagę (śmiech). Oczywiście, najważniejsze jest bezpieczeństwo, ale staram się też urozmaicić moim pasażerom podróż. Często ludzie mówią, że za granicą to wygląda inaczej – kierowcy są inni, bardziej normalni, nieraz śpiewają, dowcipkują, albo po prostu mówią „dzień dobry”. To nic przecież nie kosztuje. Nie trzeba się spalać, może czasem wygłupiać jak ja, wystarczy po prostu się przywitać, być dla pasażerów życzliwym – tego niestety brakuje. Proponowałeś swoim kolegom, żeby robili tak, jak Ty? Młodsi koledzy są do tego bardziej chętni, starszych trudniej namówić. Głównym problemem jest brak odwagi. Ciężko przełamać swój wstyd, lęk, a przecież każdy z nas ma jakieś kompleksy i stresy, boi się, jak ludzie zareagują. Kiedy widzę, że ludzie reagują pozytywnie, to mnie to jeszcze bardziej nakręca, ale jak mają posępne miny, to już zaczynam się blokować i stresuję się, że jestem nudny. Pamiętasz jakąś sytuację, która była dla Ciebie trudna – chciałeś sprawić komuś przyjemność, a ktoś zareagował źle? Parę razy zdarzali mi się pasażerowie, którym to przeszkadzało. Pewna pani naskoczyła na mnie, bo powiedziałem o niej, że „jest kolejna łania do zabrania” – wyrzucała mi, jak w ogóle mogę wyrażać się w ten sposób o kobietach, że to jest przedmiotowe traktowanie… Są tacy, na których wystarczy spojrzeć, a oni w odpowiedzi najchętniej zabiliby wzrokiem, wszystko im przeszkadza. To są biedni, sfrustrowani ludzie. Rozmawialiśmy o tym, jak zmieniasz ludzkie nastawienie w czasie swojej pracy, ale sam też korzystasz jako klient z różnych biur, urzędów… Jak to postrzegasz, jakie masz doświadczenia? Wydaje mi się, że pomału coś się zmienia, nawet w urzędach. To jest bardzo powolny proces, ale idzie ku dobremu – pomału zmienia się w Polsce sposób myślenia, postrzegania świata i ludzi. Gdybyśmy byli normalnym, w miarę bogatym społeczeństwem, to wyglądałoby to jeszcze lepiej. Gdyby ludzie mieli pieniądze też na to, żeby sobie wyjść i zabawić się, a nie tylko zarabiać, zbierać na opłaty i siedzieć w domu. Rozśmieszasz Warszawę od 2 lat. Czy zauważyłeś w tym czasie jakąś zmianę nastawienia wobec tego, co robisz? Trudno mi to ocenić, ponieważ wożę różnych ludzi, jeżdżę na różnych liniach. Mam jednak wrażenie, że ludzie odbierają moje działania coraz bardziej pozytywnie – coraz mniej jest ludzi niezadowolonych. Czy mógłbyś opisać najprzyjemniejszą sytuację, która dodała Ci skrzydeł? Dodaje mi skrzydeł, kiedy widzę, jak zmieniają się reakcje moich pasażerów. Po wyjściu z autobusu nie lecą do metra jak w amoku, tylko udaje mi się wyzwolić w nich jakieś ludzkie uczucia, emocje – wychodzą, uśmiechają się, machają, dziękują… To jest dla mnie taka premia – obserwowanie, jak się zmieniają, świadomość, że daję im trochę energii, uśmiechu, wiary w drugiego człowieka. Jak pracodawca na to patrzy? Toleruje to – to już jest dla mnie plus. Kiedyś tylko dostałem od ZTM dyplom i statuetkę z podziękowaniami. Fanpage jest dla mnie takim kontaktem ze światem, pokazuje, że warto to robić – ludzie dziękują, lajkują, to ma dla mnie ogromną wartość. W jakiś sposób działa to też na moją próżność – to jest takie moje „5 minut”. Jakie masz marzenia na 2015 rok? Co mogłoby się wydarzyć, żebyś mógł jeszcze bardziej rozwijać swoje umiejętności? Chciałbym mieć siłę do tworzenia nowych tekstów. Zawsze zazdroszczę chociażby ludziom pracującym w radiu, kiedy audycję prowadzi parę osób – jest wesoło, robią burzę mózgów, mają na to fundusze… Chciałbym móc robić tak jak oni, ale ja przede wszystkim muszę się koncentrować na jeździe autobusu, a nie na nawijaniu. Czy kiedy byłeś kelnerem, też wykorzystywałeś swoje umiejętności interpersonalne? Nie zawsze, jednak starałem się obsługiwać ludzi tak, jakbym sam chciał być obsługiwany. Często się wygłupiałem, żartowałem na bankietach… Starałem się rozładować atmosferę, dać im trochę dystansu do sytuacji i do samych siebie. Tobie z całą pewnością udało się zmienić odbiór zawodu kierowcy. Jak myślisz, czy w każdej pracy, która z czasem staje się przecież rutyną, można znaleźć „coś ekstra”? Nie znam innych branż, ale wydaje mi się, że zawsze można coś wymyśleć. Trzeba być kreatywnym, otwartym – czy to w biurze, czy na poczcie, czy gdziekolwiek indziej. Kiedyś przez parę miesięcy pracowałem w sklepie spożywczym i kiedy z niego odchodziłem, napisałem na kartce A4 hasło „Odprawa dla sympatycznego ekspedienta”, na ladzie położyłem czapeczkę i wrzuciłem do niej parę groszy. Przez 8 godzin uzbierałem 90zł. Ludzie wrzucali, zagadywali… To może być naprawdę cokolwiek. Nie każdy ma poczucie humoru albo jest odważny, otwarty, ale warto jakoś starać się to zmienić, bo dzięki temu może się zmieniać całe społeczeństwo. A gdybyś pracował na kasie w dużym hipermarkecie – co wtedy byś robił? Pewnie indywidualnie zagadywałbym klientów – nawiązywałbym na przykład do tego, co kupili, wykorzystując humor sytuacyjny… Starałbym się urozmaicić sobie pracę i przy okazji pomagać ludziom, żeby pamiętali, że to fajny sklep i częściej chcieli do niego wracać. Czyli żeby coś zmieniać, po prostu trzeba chcieć? Tak, trzeba przełamać ten lęk i włożyć więcej serca w swoją pracę – każdą, mniej lub bardziej ciekawą, lepiej lub gorzej płatną. Wioząc ludzi rano do pracy, mówię zawsze: „wiem, że niechętnie tam idziecie, ale pomyślcie sobie, że zawsze mogło być gorzej – mogliście zostać kierowcą autobusu i wstawać o 2 w nocy, żeby zacząć pracę od 4…”. Robert Chilmończyk z asystentami Karolem i Kacprem Zauważyłam, że stałeś się także mentorem dla młodzieży – w autobusie masz swoich asystentów, którzy również angażują się w Twoje działania. Tak, na stałe pomaga mi trzech asystentów. Pokazują plakietki z napisem „Uśmiechnij się”, kupują cukierki, które później rozdają pasażerom. Na dzień kobiet kupiliśmy kilkadziesiąt tulipanów, zniknęły od razu – wszystkie rozdaliśmy podczas pierwszego kursu. Latem z kolei zrywaliśmy przy pętli kwiaty bzu i rozdawaliśmy pasażerkom. Czyli wszystko można, wystarczy tylko się zastanowić, pomyśleć… Tak, wykazać trochę odwagi, kreatywności. Każdy z nas jest spięty, boimy się o stratę pracy i może dlatego chodzimy do niej tacy spięci, tylko po to, żeby pracować. Niestety, takie też mamy czasy i taki jest ten naród. Już paru cudzoziemców powiedziało mi: wiesz, jak rozpoznać Polaka wśród innych Europejczyków? Polak się nie uśmiecha. W opinii innych narodów brak nam do siebie dystansu i uśmiechu. Jakie jest Twoje nastawienie do zmian w życiu? Mnie też często brakuje odwagi do zmian. Człowiek ma w swojej naturze to, że szybko się przyzwyczaja, zwłaszcza do dobrego, i trudno jest mu coś zmieniać. Boimy się, że wpadniemy z deszczu pod rynnę. No, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Trzeba zmieniać, iść do przodu, nie bać się. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że łatwo o tym mówić, ale dużo trudniej zrobić. Co w takim razie powinno bardziej motywować do zmiany pracy? Najczęściej mówimy, że pieniądze są wyznacznikiem tego, co robimy lub na co się w niej godzimy? Teraz nie zależy mi na pieniądzach tak bardzo jak wcześniej, kiedy człowiek był młody, kiedy się dorabiał… Obecnie staram się po prostu chwytać dzień. Myślę, że takie podejście zależy przede wszystkim od wieku i od sytuacji, w której się znajdziemy. Często jest jednak tak, że chcemy coraz więcej i więcej… Niestety, taka jest nasza natura – jesteśmy chciwi i zachłanni, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trudno to zmienić. Wydaje mi się, że często widać to chociażby w wielkich korporacjach. Im większe są pieniądze, tym większa zawiść i wyścig ku awansom – rozpoczyna się wyścig szczurów, każdy chce awansować, nie liczy się z dobrem innych współpracowników. Na wierzch wychodzą najgorsze ludzkie instynkty. Na szczęście nie zawsze tak jest, Ty swoją postawą pokazujesz, że można małymi krokami zmieniać codzienność i pomagać obcym ludziom, tak po prostu. Kiedyś na pętli podeszła do mnie pasażerka. Podziękowała mi, że pomogłem jej się odprężyć i zapytała mnie, czy mogę ją przytulić. Przytuliłem ją, a ona zaczęła płakać i tłumaczyć mi, że każdy, kto jechał w tym autobusie, ma swoje problemy – większe czy mniejsze, ale ma. Każdy musi nieść swój krzyż. Powiedziałem jej wtedy zdanie, które wyczytałem kiedyś w jednym z horrorów Stephena Kinga: „na twoim podwórku kiedyś zaświeci słońce”. Piękne, optymistyczne słowa. Kiedy miałem gorsze dni, często je sobie powtarzałem – prędzej czy później będzie lepiej, trzeba tylko dążyć do tego i nie przestawać w to wierzyć. Rozmawiała Anna Węgrzyn Anna Węgrzyn JEŚLI POTRZEBUJESZ: - wydobycia swojego potencjału zawodowego, - pomocy w budowaniu wizerunku swojego i firmy, - wsparcia w procesie zmiany pracy, - wsparcia w procesie zmiany swojego życia na lepsze, NIE CZEKAJ! SKONTAKTUJ SIE JUŻ DZIŚ! aw@ Kim jestem i co robię: Z wykształcenia prawnik, z doświadczenia księgowa, dyr. HR, sprzedaży i marketingu, z powołania i zamiłowania coach International Coaching Community. Jako coach pomagam firmom, ich pracownikom a także indywidualnym klientom wydobyć wszystkie najlepsze cechy z siebie i innych, by móc je wykorzystać w drodze do wspólnego sukcesu. Dla moich klientów słowa takie jak motywacja, potencjał osobisty, rozwój zaczynają nabierać znaczenia, kiedy we współpracy ze mną uświadamiają sobie, jak wymierny może być efekt ich starań, gdy potrafią zarządzać własnymi naturalnymi umiejętnościami. To największa satysfakcja w mojej pracy być świadkiem zmian, które czynią człowieka szczęśliwszym. Dlaczego tu jestem? Magazyn Zmiany w Życiu to realizacja moich marzeń. Stworzyłam to miejsce aby pomagać innym w znalezieniu drogi do siebie i do prawdziwej radości z życia. Ludzie, których poznałam w procesie przygotowań i realizacji projektu tylko utwierdzili mnie w przekonaniu, że to właściwa droga. Dziękuję Wszystkim za wsparcie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem wierna swoim zasadom Nigdy nie zrobiłam niczego wbrew sobie dla korzyści. Wszystkie decyzje w moim życiu były podyktowane sercem. Efekt jest cudowny, mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że niczego nie żałuję i wszystko w życiu zrobiłabym tak samo. Moje słabości: Niecierpliwość i coraz gorzej znoszę poranne wstawanie. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: perfumy Cerruti 1881 różowe, pierwszą butelkę kupiłam za większą część mojego wynagrodzenia i do dziś pamiętam uczucie radości, jakie mi towarzyszyło przy zakupie. Od tamtej pory zawsze mam je na półce, nawet patrząc na butelkę uczucie powraca. Do tego płyta Yanni i jego „One man's dream”. Największa zmiana w moim życiu: Moje życie to ciągłe poszukiwania i zmiany. Największe i najtrudniejsze miały miejsce w 2012 roku. Przestałam się uśmiechać i w głębi duszy czułam, że powinnam być w innym miejscu. Dlatego w jednym momencie zdecydowałam się zostawić ówczesną rzeczywistość i znaleźć nową drogę na każdej płaszczyźnie. Miejscowość: Warszawa
Szwajcaria dysponuje siecią autostrad i innych dróg, które umożliwiają łatwe i szybkie przemieszczanie się między kluczowymi miastami. Jak już wspominałam wyżej, przejazd autostradami jest możliwy po wykupieniu winiety. Wybierając się autem do Szwajcarii, warto mieć na uwadze to, że kierowcy korzystający z autostrad poruszają 4 czerwca 2018 r. wejdą w życie nowe przepisy dotyczące młodych kierowców. Główną nowością jest wprowadzenie dwuletniego okresu próbnego oraz innych prędkości maksymalnych dla młodych kierowców. Przepisy dotyczące młodych kierowców zostały umieszczone w ustawie o kierujących pojazdami. (dalej: Mające wejść w życie zmiany obejmą wszystkie osoby, które odbiorą dokument prawa jazdy po 4 czerwca 2018 r. Młodzi kierowcy będą musieli przestrzegać bardziej rygorystycznych zasad. Dwuletni okres próbny Najważniejszą nowością dla młodych kierowców jest wprowadzenie dla nich dwuletniego okresu próbnego. Okres dwóch lat płynąć będzie od dnia, w którym kierowcy zostało wydane prawo jazdy. Obejmować on będzie kierowców, którzy po raz pierwszy uzyskają prawo jazdy kategorii B. a także kierowców, którzy utracili uprawnienia na skutek ponownego przekroczenia liczby 24 punktów otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w okresie 5 lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. Zobacz również: Redukcja punktów karnych w 2018 r. W okresie próbnym młody kierowca zobowiązany będzie do przestrzegania innych niż dla zwykłych kierowców, prędkości maksymalnych. Przez okres 8 miesięcy od dnia wydania prawa jazdy młodemu kierowcy nie wolno przekraczać prędkości: 50 km/h - w terenie zabudowanym; 80 km/h- w terenie niezabudowanym; 100 km/h - na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Ponadto przed upływem 8 miesięcy młodemu kierowcy zabrania się podejmowania pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu kategorii B oraz osobistego wykonywania działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu pojazdem określonym dla prawa jazdy kategorii B. Opisywany powyżej zakaz pracy zarobkowej w charakterze kierowcy oraz zakaz osobistego wykonywania działalności gospodarczej, nie dotyczy osób, które uzyskały kwalifikację wstępną lub kwalifikację wstępną przyśpieszoną, określoną w przepisach rozdziału 7a ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym. Przez okres 8 miesięcy samochód młodego kierowcy poddanemu próbie, będzie musiał być odpowiednio oznakowany. Takim znakiem ma być umieszczona na przedniej i tylnej szybie okrągła, biała nalepka z zielonym symbolem liścia klonowego. Obowiązek ten ma charakter bezwzględny co oznacza, że nawet pożyczając auto, młody kierowca będzie miał obowiązek odpowiedniego oznaczenia auta. Przedłużenie okresu próbnego Decyzję o przedłużeniu okresu próbnego wydaje starosta. Okres próbny może zostać przedłużony o: kolejne 2 lata, jeżeli w trakcie jego trwania kierowca popełnił dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji; o czas zatrzymania prawa jazdy w przypadku, o którym mowa w art. 102 ust. 1 pkt 3. Dodatkowe szkolenia Kierowca w okresie próbnym będzie zobowiązany do odbycia kursu dokształcającego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym. Oba te szkolenia będą miały charakter odpłatny. Wysokość opłaty za kurs dokształcający w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego nie może przekroczyć 100 zł natomiast wysokość opłaty za praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym nie może przekroczyć 200 zł. Kurs w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego będzie prowadzony w formie zajęć teoretycznych. Organizować go będzie wojewódzki ośrodek ruchu drogowego. Kurs ten ma trwać 2 godziny. Po ukończeniu kursu, WORD wystawiać będzie kierowcy zaświadczenie o jego ukończeniu. Praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym prowadzić będzie ośrodek doskonalenia techniki jazdy. To szkolenie, jak sama nazwa wskazuje będzie miało charakter praktyczny i potrwa 1 godzinę. Ma ono na celu uświadomienie niebezpieczeństw wynikających z nadmiernej i niedostosowanej do warunków ruchu prędkości. Po jego ukończeniu WORD wystawiać będzie zaświadczenie. Po uzyskaniu obu zaświadczeń kierowca zobowiązany będzie do przedstawienia tych zaświadczeń staroście, przed upływem 8 miesięcy od dnia otrzymania prawa jazdy. Opracowano na podstawie: Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym ( Dz. U. z 2017 r. poz. 1260 z późn. zm.) Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami ( z 2017 r. poz. 978 z późn. zm.) Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 24 listopada 2003 r. w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń ( Dz. U. z 2013 r. poz. 1624 z późn. zm.) Fotolia. 4 czerwca 2018 r. wejdą w życie nowe przepisy dotyczące młodych kierowców. Główną nowością jest wprowadzenie dwuletniego okresu próbnego oraz innych prędkości maksymalnych dla młodych kierowców. Przepisy dotyczące młodych kierowców zostały umieszczone w ustawie o kierujących pojazdami. (dalej: u.k.p.). 19 stycznia 2013 roku zmieni się ustawa o kierujących pojazdami. Trudniejsze będą egzaminy teoretyczne na prawo jazdy każdej kategorii, a także praktyczne dla kto zdobędzie już „prawko", będzie poddany szczególnemu nadzorowi: okresowi próbnemu. Będzie też musiał nakleić na przednią i tylną szybę swojego auta, graficzne wyobrażenie zielonego liścia klonu. Takie listki pamiętają starsi kierowcy - obowiązywały w latach 70. i 80. XX To bardzo dobre rozwiązanie. Młodym kierowcom potrzeba czasu, by nabrali wprawy - uważa Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy. - W dwuletnim okresie próbnym będą musieli jeździć wolniej niż doświadczeni kierowcy. Przykładowo na terenie niezabudowanym nie 90, a 80 kilometrów na godzinę. Zielony listek będzie informował wszystkich uczestników ruchu o tym, że na właściciela listka trzeba zwrócić baczną uwagę. Czasem, że trzeba mu wybaczyć pewne będzie się przypatrywać uważnie każdemu młodemu kierowcy. Jeśli w okresie próbnym dopuści się dwóch wykroczeń, kierowany będzie na kurs reedukacyjny. Trzykrotne złamanie zasad ruchu lub popełnienie jednego przestępstwa drogowego zagrożone będzie utratą prawa ofertyMateriały promocyjne partneraDopiero zdałeś prawo jazdy i zakupiłeś lub planujesz zakup auta. Na pewno wiesz, że obowiązuje Cię wykupienie ubezpieczenia komunikacyjnego OC. Czy jako młody kierowca powinieneś dobrać do niego coś jeszcze? Może popularne autocasco? A może korzystne dla Ciebie i Twoich pasażerów NNW? Przekonaj się, czym jest ochrona następstw nieszczęśliwych wypadków! Przed czym chroni ubezpieczenie NNW? NNW to ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków. W przeciwieństwie do bardziej popularnego autocasco jest to ochrona osobowa, co oznacza, że ma zastosowanie wyłącznie do ludzi przebywających w pojeździe, nie zaś samego pojazdu. Jeśli będziesz brał udział w stłuczce lub wypadku – ze swojej winy lub nie – w wyniku której auto zostanie zarysowane, wgniecione lub uszkodzone w inny sposób, nie otrzymasz odszkodowania. Za to jeśli podczas zdarzenia drogowego złamiesz rękę, doznasz wstrząsu mózgu lub innego uszczerbku na zdrowiu, będziesz mógł liczyć na pomoc finansową ze strony ubezpieczyciela. Jak każde ubezpieczenie komunikacyjne, NNW wiąże się z pewnymi obostrzeniami. Aby otrzymać odszkodowanie, musisz spełniać warunki przedstawione w OWU (Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia). Nie możesz na przykład prowadzić pod wpływem alkoholu bądź środków odurzających. Zabronione jest także jeżdżenie danym rodzaje pojazdu mechanicznego bez uprawnień. Jeśli chcesz, by za uszkodzenie auta w efekcie stłuczki, do której to Ty doprowadziłeś, ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie nie tylko poszkodowanemu, ale również Tobie, przeczytaj artykuł o polisie autocasco: Co musi wiedzieć o NNW młody kierowca? Ubezpieczenie NNW obejmuje ochroną zdrowie i życie ubezpieczonej osoby. Ma zastosowanie w przypadku uszczerbku na zdrowiu, rozstroju zdrowia, a także śmierci. Ta ostatnia sytuacja jest jedną z dwóch, w których ubezpieczyciel wypłaca 100% środków. Druga to trwałe zaburzenia psychoruchowe, czyli np. inwalidztwo. Przy mniejszych urazach wysokość odszkodowania wyliczana jest procentowo do wielkości owego urazu. Nie ma jednego NNW – każda polisa może mieć inny zakres i występować w innym pakiecie. Wszystko zależy od ubezpieczyciela. Może się zdarzyć, że chroniony będziesz tylko Ty, a Twoi pasażerowie nie (jako młody kierowca, który dopiero uczy się kultury drogi, powinieneś jednak zadbać o wszystkich). Warto wybrać taką opcję, która pokrywa koszty transportu do szpitala i pobytu w nim, kupowania leków, zabiegów i operacji, rehabilitacji, trwałego uszczerbku na zdrowiu oraz śmierci. Ile kosztuje NNW i gdzie je kupić? Jak się pewnie domyślasz, cena NNW zależna jest od zakresu ubezpieczenia komunikacyjnego. Im więcej sytuacji obejmie ochroną, tym wyższa składka zostanie Ci zaproponowana. Dopłacisz także za poszerzenie terytorium ochrony (kiedy będziesz chciał wyjechać za granicę) oraz wydłużenie okresu (NNW możesz kupić na krótki termin, np. 30 dni, ale także cały rok). Zaoszczędzisz, jeśli kupisz NNW w pakiecie z OC. Jako młody kierowca być może nie korzystałeś jeszcze z porównywarek polis ubezpieczeniowych. Warto to zrobić, bo wpisując podstawowe dane o sobie i samochodzie, otrzymasz zestawienie towarzystw, ofert i cen. Czarno na białym zobaczysz, gdzie czeka Cię najkorzystniejsza oferta – pod względem zakresu i ceny.
– Jesteśmy w stanie wyszkolić i znaleźć pracę każdej liczbie kierowców – mówi Aleksander Igielski, dyrektor zarządzający w Grupie Igielski w Szczecinie. Eksperci Północnej Izby Gospodarczej przyznają wprost, że tak dramatycznej sytuacji w sektorze transportowym jeszcze nie było. Według różnych szacunków na rynku pracy brakuje obecnie przynajmniej 150 tysięcy osób gotowych do pracy w charakterze kierowcy zawodowego. – Brakuje kierowców na trasach krajowych, międzynarodowych, w komunikacji miejskiej, właściwie do każdy, kto ma uprawnienia i chęci do pracy to znajdzie w tym zawodzie zatrudnienie bez większego problemu – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów”„Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera”„Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów” Nie ma jasnej ewidencji na której można się opierać oceniając braki kadrowe w sektorze transportowym. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że przepaść powiększa się właściwie z tygodnia na tydzień. Nie przybywa nowych kierowców, a Ci, którzy pracują coraz częściej rezygnują z długich tras międzynarodowych na rzecz krajowych. Potężnym problemem jest także odpływ kierowców z Ukrainy, który jest coraz silniej odczuwalny w całym sektorze TSL. – Bijemy na alarm, bo sytuacja jest gorzej niż krytyczna. Nie ma w tym momencie w Polsce firmy logistycznej, która nie chce zatrudnić kierowców – mówi Hanna Mojsiuk. – Najbardziej brakuje kierowców w spedycji międzynarodowej, ale widać również poważne braki w strukturach samorządowych i spółkach zajmujących się np. komunikacją miejską. Największym problemem jest, że zawód kierowcy zawodowego nie jest atrakcyjny dla młodych ludzi. Nabory są bardzo słabe, zupełnie nieadekwatne do wielkich potrzeb rynku pracy. To jest moment w którym warto zaapelować do młodych ludzi i ich rodziców: to jest naprawdę dobry, perspektywiczny i świetnie płatny zawód. Warto go rozważyć – dodaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. – Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów. Nie mówiąc już o autobusach i komunikacji miejskiej. Braki kierowców są naprawdę dotkliwe i trzeba z tym coś szybko zrobić – mówi Hanna Mojsiuk. „Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera” Eksperci sektora TSL nie mają wątpliwości, że sytuacja jest bardzo poważna i wymaga rozwiązań systemowych. Inaczej niedługo wszyscy Polacy odczują brak kierowców przez np. brak towarów dowiezionych do sklepów czy zastój w sektorze e-commerce. – Polska stała się hubem wojennej Ukrainy. To wielka szansa dla logistyki, by obsługiwać nowe towary. Boimy się jednak, że nie będziemy mieli możliwości kadrowych, by być w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. – Polska jest logistyczną i transportową potęgą, firmy dają sobie radę jak tylko mogą, ale braki kadrowe są coraz bardziej odczuwalnym problemem. Brak kierowców może nas strącić z pozycji międzynarodowego lidera – dodaje Prezes Laura Hołowacz. – Sytuacja w ciągu roku się nie zmieniła. Kumuluje się coraz więcej zjawisk gospodarczych jak np. pandemia, wojna w Ukrainie, braki produktów spożywczych. Kierowców bardzo brakuje, firmy coraz bardziej poważnie rozglądają za pracownikami z takich krajów jak np. Filipiny. Nie możemy także zapominać o tym, że demografii nie da się oszukać. Kierowcy pracujący zawodowo po prostu się starzeją i widzimy tutaj również coraz więcej osób odchodzących na emeryturę – mówi Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics. Zawód kierowcy może być atrakcyjny dla osób planujących zmianę zawodu. To również szansa dla osób z Ukrainy, które dotarły do Polski przez wojnę: – Zawód kierowcy jest potrzebny wszędzie. Każdy pracodawca, każdy przedsiębiorca potrzebuje kierowców do obsługi przedsiębiorstwa. Wśród naszych klientów nie brakuje debiutantów, są tacy, którzy chcą dopiero zacząć pracę. Pojawia się także duża rzesza osób, które chcą poszerzać swoje kwalifikacje: jeździł ciężarówką, a teraz chce jeździć z przyczepą. Jeździł małym autobusem, a teraz będzie jeździć takim większym i wyższym. Pandemia ogołociła przedsiębiorstwa z kierowców i obecnie pilnie pracujemy nad tym, by tę kadrową lukę załatać – mówi Aleksander Igielski, zarządzający Grupą Igielski. „Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” Poszukiwania kierowców na rynku pracy nie należą do łatwych. Problemem jest ich brak, a nie małe stawki, które oferowane są przez pracodawców. – Przedsiębiorcy będąc świadomi jak trudno o dobrego kierowcę zawodowego, są w stanie zaoferować osobie gotowej do pracy stawki zarobkowe na poziomie nawet 50% wyższym niż przed pandemią COVID-19. Kierowcy to zręcznie wykorzystują i rzeczywiście rotacja między firmami jest bardzo duża. Najtrudniejsza sytuacja jest w sektorze samorządowym, gdzie kierowcy komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy zajmujące się przewozem komercyjnym. Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja na rynku międzynarodowym. Widzimy wyraźny odwrót od jazdy na długich trasach. Wielu kierowców zraziło się do takiej pracy w czasie pandemii – przyznaje Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspert rynku pracy Idea HR Group. – Rekrutacja w sektorze TSL jest na pewno wielkim wyzwaniem i dowodem na to, że logistyka, transport i spedycja stają się naszymi narodowymi specjalizacjami. Im większy rozwój sektora e-commerce, tym więcej pracowników potrzeba. Nie będzie jednak tego rozwoju bez odpowiednich kadr, a kierowcy są fundamentem tej branży – dodaje ekspertka.
uj7Bqf.